NFL
Hołownia: miejsce Polski jest dzisiaj w Rydze, a nie w Kazaniu
Marszałek Sejmu Szymon Hołownia po zakończeniu III Szczytu Platformy Krymskiej w Rydze podkreślił, że miejsce Polski jest dziś w Rydze, a nie w Kazaniu. Jego zdaniem tym, którzy siedzą z Putinem przy jednym stole, trzeba jasno powiedzieć: jeżeli zastanawiasz się czyją stronę trzymać, to trzymaj stronę ofiary, a nie agresora.
W stolicy Łotwy zakończył się III Szczyt Parlamentarny Międzynarodowej Platformy Krymskiej organizowany przez Sejm łotewski w ścisłej współpracy z Radą Najwyższą Ukrainy. Celem formatu jest podkreślenie globalnego wpływu rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a także nagłośnienie na szczeblu międzynarodowym zbrodni popełnionych przez rosyjskiego agresora. W szczycie brały udział delegacje z blisko 50 krajów świata.
Po zakończeniu szczytu marszałek Hołownia mówił, że uczestnicy spotkania wysłali do świata bardzo jasny przekaz: „Krym jest ukraiński i ukraiński zawsze będzie”.
Dodał, że z Rygi wysyłany został także bardzo jasny sygnał do Kazania, gdzie odbywa się szczyt BRICS z udziałem m.in. Władimira Putina i Alaksandra Łukaszenki.
„Dobrze jest być dzisiaj w Rydze. Źle jest być z Putinem w Kazaniu. Miejsce Polski jest w Rydze. Polski nie ma w Kazaniu, nawet gdyby była do tego miejsca zaproszona” – powiedział Hołownia.
Ocenił też, że Putin zwołuje do Kazania państwa BRICS, aby pokazać, że jest międzynarodowym liderem i że ma wciąż atrakcyjną siłę przyciągania. „My dzisiaj z Rygi mówimy bardzo jasno i wyraźnie tym, którzy siedzą w Kazaniu z Putinem przy stole: jeżeli zastanawiasz się, z kim być i czyją stronę trzymać, to przyzwoity człowiek zawsze zdecyduje się trzymać stronę tego, kto jest krzywdzony. Przyzwoite społeczeństwo zawsze będzie chciało trzymać stronę tego, kto jest ofiarą, a nie agresorem” – oświadczył.
Hołownia przypominał również, że wojna Rosji przeciwko Ukrainie nie rozpoczęła się w 2022 roku, tylko w 2014. „I musimy o tym pamiętać, żeby nigdy więcej nie popełnić takiego błędu, jaki popełniliśmy, nie doceniając znaczenia tej inwazji, której Rosja wtedy dokonała na Krym” – dodał. „Dzisiaj jako przedstawiciele przywództwa politycznego swoich krajów wysyłamy też bardzo jasny sygnał, że nie będzie z naszej strony jakiegokolwiek uznania dla tak zwanej autonomii Krymu (…)” – oświadczył.
Akcentował, że na Krymie wciąż dzieją się rzeczy straszne. „Ponad 40 tys. obywateli, mieszkańców Krymu przymusowo wcielonych do wojska. Ponad 200 więźniów politycznych. Setki porwanych i deportowanych de facto do Rosji dzieci. Co najmniej kilkadziesiąt potwierdzonych przypadków, możemy się domyślać, czy na tle politycznym, bo to są osoby, które bez wieści zaginęły najczęściej po jakimś kontakcie z przedstawicielami rosyjskiego reżimu” – wyliczał marszałek.
Poinformował, że wszystkie wspomniane przez niego kwestie zostały ujęte w deklaracji przyjętej na zakończenie szczytu. Zwrócił uwagę, że w dokumencie tym podjęto również zobowiązanie do wspierania Ukrainy we wszystkich wysiłkach międzynarodowych, które doprowadzą do przywrócenia jej integralności terytorialnej.
Hołownia odniósł się także do kwestii historycznych, które rozegrały się w 1944 roku na Krymie, kiedy to władze sowieckie rozpoczęły deportację Tatarów zamieszkujących ten półwysep. Do Azji Centralnej i na Syberię wywieziono wówczas blisko 200 tys. mężczyzn, kobiet i dzieci. Podróży nie przeżyło 8 tys. z nich, a kolejnych 45 tys. osób zmarło po przyjeździe na miejsce wywózki.
Marszałek wyraził satysfakcję i zadowolenie, że w przyjętej deklaracji znalazło się odniesienie do uchwały polskiego Sejmu, uznającej wysiedlenia Tatarów krymskich w 1944 roku za ludobójstwo.