NEWS
Zmiana nazwy CPK na “Port Polska” budzi kontrowersje. Rząd unika podania kosztów rebrandingu, a proces nie obył się bez zamieszania.
Zmiana nazwy CPK na “Port Polska” budzi kontrowersje. Rząd unika podania kosztów rebrandingu, a proces nie obył się bez zamieszania.
Decyzja rządu o zmianie nazwy Centralnego Portu Komunikacyjnego (CPK) na „Port Polska” wywołała falę komentarzy i kontrowersji w przestrzeni publicznej. Choć oficjalnie podkreśla się, że rebranding ma nadać inwestycji nową, bardziej inkluzywną i „narodową” tożsamość, wielu obserwatorów zwraca uwagę na brak przejrzystości całego procesu oraz na nieujawnione koszty tej operacji. W efekcie zamiast nowego otwarcia pojawiło się zamieszanie, które podkopało zaufanie części opinii publicznej.
Rząd argumentuje, że nazwa „Port Polska” ma lepiej oddawać znaczenie projektu dla całego kraju, a nie tylko dla jednego regionu czy sektora transportu. Według przedstawicieli administracji nowa marka ma być prostsza, łatwiejsza do komunikowania za granicą i bardziej zrozumiała dla obywateli. W ich ocenie CPK jako skrót był dla wielu osób nieczytelny, a zmiana nazwy to element szerszej strategii komunikacyjnej.
Problem polega jednak na tym, że wraz z ogłoszeniem nowej nazwy nie przedstawiono szczegółowych informacji dotyczących kosztów rebrandingu. Nie wiadomo, ile środków publicznych przeznaczono na opracowanie nowej identyfikacji wizualnej, zmiany w dokumentach, materiałach promocyjnych, stronach internetowych czy oznakowaniu. Brak tych danych stał się głównym źródłem krytyki ze strony opozycji oraz części ekspertów, którzy podkreślają, że przy tak dużych projektach infrastrukturalnych transparentność finansowa powinna być standardem, a nie wyjątkiem.
Dodatkowo sam proces zmiany nazwy nie przebiegał płynnie. Przez pewien czas w oficjalnych komunikatach funkcjonowały równolegle dwie nazwy, co wprowadzało chaos informacyjny. Część instytucji i mediów nadal posługiwała się skrótem CPK, inne zaczęły używać nowej nazwy, a jeszcze inne stosowały obie formy jednocześnie. To zamieszanie utrudniało odbiór przekazu i rodziło pytania o to, czy decyzja była odpowiednio przygotowana i skoordynowana.
Krytycy zwracają także uwagę na symboliczny wymiar zmiany. Ich zdaniem rebranding nie rozwiązuje kluczowych problemów projektu, takich jak harmonogram realizacji, zakres inwestycji czy jej realne znaczenie dla gospodarki. Pojawiają się opinie, że zmiana nazwy może być próbą odcięcia się od wcześniejszych kontrowersji związanych z CPK, zamiast merytorycznego odniesienia się do nich. W tym kontekście „Port Polska” bywa postrzegany jako zabieg wizerunkowy, który ma przykryć brak jasnych decyzji strategicznych.
Zwolennicy rządu odpowiadają, że krytyka jest przesadzona, a każda duża inwestycja przechodzi etapy korekt i zmian, także w sferze komunikacyjnej. Podkreślają, że nazwa nie wpływa bezpośrednio na funkcjonalność projektu, a skupianie się na niej odciąga uwagę od realnych działań przygotowawczych. Ich zdaniem nowa marka ma szansę z czasem się przyjąć, o ile za nią pójdą konkretne decyzje i postępy w realizacji.