NFL
Pożegnanie ofiar tragedii w Karwicy Mazurskiej. Wnuki spoczęły z dziadkiem. Mamę pochowano 70 km dalej
Dwie białe trumienki malutkich dzieci († Ani) i Antosia († 3 l.), ofiar wypadku w Karwicy Mazurskiej, stanęły dziś w kościele w Pieckach. Obok była trzecia — trumna ich dziadka Dietmara C. († 63 l.). Żałobnicy zgromadzeni w świątyni nie mogli powstrzymać łez. Ale byli też zdziwieni, dlaczego ich matka, która również zginęła w tragicznym wypadku, nie spoczęła z nimi we wspólnym grobie.
W Pieckach pożegnano ofiary tragicznego wypadku. Dzieci spoczęły w grobie z dziadkiem.15
Zobacz zdjęcia
W Pieckach pożegnano ofiary tragicznego wypadku. Dzieci spoczęły w grobie z dziadkiem. Foto: Straż Pożarna, Bogdan Hrywniak / newspix.pl
Setki osób przyszło dziś na ceremonię pogrzebową do Kościoła ps. Matki Bożej Różańcowej w Pieckach. Przynieśli wieńce. Świątynia pękała w szwach. Trzy trumny ustawiono przed ołtarzem. Okalały je białe i czerwone kwiaty.
Ojciec tragicznie zmarłych dzieci był na uroczystości. Na jego twarzy widać było ogromny ból, nad którym ciężko mu było zapanować. Wspierała go rodzina. Łzy popłynęły, gdy ksiądz mówił do żałobników:
Zadajemy sobie jedno pytanie — czy oni tam na górze są szczęśliwi, tego my nie wiemy, bo to jest dla nas tajemnica. Jedno wiemy, że są w rękach Boga, bogatego w miłosierdzie — mówił ksiądz prowadzący ceremonię żałobną. — Nasi zmarli od nas nie odchodzą, oni tylko znikają naszym cielesnym oczom.
Przypomnijmy, że w niedzielny wieczór (3 listopada), w Karwicy Mazurskiej doszło do tragedii na przejeździe kolejowym. 63-letni Dietmar C. zginął z synową, jej 62-letnią matką i dwójką wnucząt Anną (†6 l.) i maleńkim Antosiem (†3 l.). Volvo, które prowadził, zderzyło się z pociągiem. Dlaczego doświadczony kierowca wjechał na przejazd, nie upewniwszy się, że nie jedzie pociąg? Na to pytanie nie ma odpowiedzi.