NFL
Wieści z domu Kwaśniewskiej dotarły tuż po meczu Świątek. Idealny moment, by oficjalnie ogłosić
Piątkowy mecz Igi Świątek wywołała nie lada poruszenie w naszym kraju. Po przegranej z Chinką Qinwen Zheng straciła ostatecznie szanse na złoto w tych igrzyskach. Wciąż jednak była nadzieja na brązowy medal, co ostatecznie się ziściło. Po pięknym rozgromieniu Anny Karoliny Schmiedlovej zdobyła trzecie miejsce, zapisując się tym samym w historii naszego sportu, bo to pierwszy medal polskiego tenisa na olimpiadzie. Radość rodaków była ogromna, a z gratulacjami pospieszyli także znani i lubiani przedstawiciele świata show-biznesu. Szczególną uwagę zwrócił wpis Aleksandry Kwaśniewskiej, która tuż po wygranej Igi pokusiła się o kilka wymownych słów…
Iga Świątek podczas tegorocznych Igrzysk Olimpijskich w Paryżu naprawdę sporo przeszła. Choć była typowana na zwyciężczynię, ostatecznie po przegranym meczu z Chinką Qinwen Zheng musiała pogodzić się z tym, że złota już do kraju nie przywiezie. Niedziwne były więc łzy, które polały się podczas jednego z wywiadów tuż po turnieju.
“Powiedziałam Idze, że nie musi być nieszczera w kontekście mojej kontuzji. Dużo dzieje się przed kamerą czy wśród ludzi, ale to, co dzieje się w szatni to już inna sprawa. Nie mam tu zbyt miłych doświadczeń. Nie potrzebuję nieszczerości. Niech ludzie zachowują się tak, jak czują, nie potrzebuje fałszu” – tłumaczyła później swoje zachowanie rywalka Świątek. Nasza zawodniczka nie kryła zdziwienia całą sytuacją. Czuła się też chyba nieco wytrącona z równowagi, bo takiego zachowania po prostu się nie spodziewała. “Nie wiem, o co jej chodziło. Nie miałyśmy nawet żadnych interakcji, które mogłyby to spowodować” – mówiła Iga. Jak zauważyła komentująca sprawę Agnieszka Radwańska, w zachowaniu Collins “jest coś dziwnego”, bo faktycznie najpierw Amerykanka poddała mecz z powodu kontuzji mięśni brzucha, by zaledwie po dwóch godzinach ponownie wyjść na kort, gdzie zagrała kolejny mecz, który jednak ostatecznie przegrała. Sprawę w charakterystyczny sposób komentował nawet Marcin Daniec.