NFL
Koreańscy żołnierze w Rosji. Trump wykonał pierwszy ruch
Już oficjalnie wiadomo, że 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych zostanie Donald Trump. Od momentu ogłoszenia wyników wyborów Republikanin odbył już szereg ważnych rozmów dotyczących przyszłości polityki zagranicznej USA. Jedną z najistotniejszych była rozmowa z prezydentem Korei Południowej, Yoon Suk-yeolem. Dotyczyła zaangażowanie wojsk północnokoreańskich w rosyjską ofensywę na Ukrainie. Obaj przywódcy wyrazili głębokie zaniepokojenie doniesieniami o rozmieszczeniu północnokoreańskich oddziałów w Rosji, które mają wspierać rosyjskie działania wojenne przeciwko Ukrainie.
Trump odbył ważną rozmowę telefoniczną. Tematem były koreańskie wojska w Rosji.
Trump odbył ważną rozmowę telefoniczną. Tematem były koreańskie wojska w Rosji. Foto: Carlos Barria/Maxim Shipenkov/Reuters; X / Fakt.pl
W ostatniej rozmowie telefonicznej między nowo wybranym prezydentem USA, Donaldem Trumpem, a prezydentem Korei Południowej, Yoon Suk-yeolem, przywódcy omówili zaangażowanie Korei Północnej w rosyjską ofensywę wojenną przeciwko Ukrainie.
Według południowokoreańskiej agencji prasowej Yonhap rozmowa prezydentów koncentrowała się na kluczowych kwestiach bezpieczeństwa oraz przyszłej współpracy międzynarodowej między USA a Koreą Południową. Prezydent Korei złożył Trumpowi gratulacje z okazji zwycięstwa w wyborach, ale głównym tematem rozmowy były kwestie geopolityczne oraz bezpieczeństwo na arenie międzynarodowej.
Kim Tae-hyo, zastępca doradcy ds. bezpieczeństwa narodowego Korei Południowej, poinformował, że dyskusja dotyczyła nie tylko sytuacji na Ukrainie, ale także zagrożeń związanych z aktywnością militarną Korei Północnej, m.in. w zakresie programów rakietowych i nuklearnych. Obaj przywódcy wyrazili głębokie zaniepokojenie doniesieniami o rozmieszczeniu północnokoreańskich oddziałów w Rosji, które mają wspierać rosyjskie działania wojenne przeciwko Ukrainie.
Zaangażowanie Korei Północnej po stronie Rosji wywołało falę niepokoju wśród krajów zachodnich i ich sojuszników. Ministrowie spraw zagranicznych krajów G7 oraz państw takich jak Australia i Nowa Zelandia, potępili ten ruch, określając go jako eskalację, która może pogłębić konflikt.